Animatornia to przestrzeń: filmu, fotografii, działań multimedialnych, otwarta na pomysły mieszkańców niezależnie od wieku i dotychczasowego zaangażowania w życie kulturalno-społeczne Warszawy. Animatornia powstała z miłości do miasta. O latającym domu kultury opowiada Paulina Capała – menedżerka Animatorni.
Monika Wacławek: Animatornia ma już trzy lata. Właśnie podsumowujecie projekt.
Paulina Capała: Tak, rzeczywiście pracujemy nad przygotowaniem ewaluacji naszych działań. Chcemy zmierzyć co i w jakim stopniu nam się udało, a co mogliśmy zrobić trochę lepiej. Do współpracy zaprosiliśmy niezależnego socjologa. Wierzę, że opracowanie takiego raportu będzie dla nas świetną wskazówką na najbliższą przyszłość. Choć oczywiście już teraz mamy swoje intuicje.
MW: Jakie to intuicje?
PC: Wierzymy, że Warszawa potrzebuje platformy do spotkań uczniów z mistrzami, starszych z młodszymi, przestrzeni do oddolnych działań interdyscyplinarnych. Takiej soczewki, która zogniskuje i uwolni ukryty w mieszkańcach potencjał.
MW: Co dokładnie masz na myśli mówiąc „oddolnych działań interdyscyplinarnych”?
PC: Czyli współtworzonych przez mieszkańców. W Animatorni już od samego początku jej działania chcieliśmy odwrócić wektor kultury. Postawiliśmy mocno na tworzenie programu, w którym jest się nie tyle biernym odbiorcom, co aktywnym podmiotem – kreatorem nowych rozwiązań, autorem i realizatorem własnych pomysłów. Naszą rolą było stworzenie pretekstu do spotkania. Dawaliśmy wsparcie merytoryczne, nasze doświadczenie, zaplecze techniczne i sieć kontaktów, bo jasne jest, że nie działamy w próżni. Na szczęście nie jesteśmy samotną wyspą. Działamy w oparciu o zaprzyjaźnione kawiarnie, kluby, instytucje i inne organizacje pozarządowe. Cieszę się, że mamy w Warszawie tylu wspaniałych przyjaciół, od których możemy czerpać i z którymi możemy dzielić się tym, co udało nam się w Animatorni wypracować.
MW: Animatornia to taka wylęgarnia działań społecznych i artystycznych?
PC: Dokładnie. W Laboratorium Animatorni pracujemy z ludźmi, którzy mają świetne pomysły na działania społeczno-kulturalne. Otaczamy ich opieką i stwarzamy bezpieczne warunki do realizacji nawet najbardziej ryzykownych pomysłów. Każdego roku dostajemy ponad 60 zgłoszeń. Wesprzeć możemy sześć mini projektów. Od samego początku najważniejszym dla nas kryterium jest autentyczność pomysłu wynikająca z osobistej motywacji i pasji oraz chęć dzielenia się tym z innymi.
MW: Czyli Wasza misja nadal aktualna?
PC: „Chcemy tworzyć świat, w którym ludzie z pasją działają dla siebie i dla innych” - to jest fundament wszystkich naszych działań. Dlatego właśnie po dwóch latach pracy postanowiliśmy odświeżyć formułę niedzielnych spotkań dla dzieci. W tym roku uruchomiliśmy projekt pod hasłem „Bajkowanie – zrób to sam!”. Zaprosiliśmy rodziców, dziadków, pracowników domów kultury i początkujących animatorów do udziału w cyklu warsztatów i spotkań z ekspertami, podczas których wspólnie wymyślaliśmy nowe sposoby na kreatywne spędzanie czasu z dzieciakami. Każdego miesiąca uczestnicy pod okiem doświadczonych coachów przygotowywali otwarty pokaz Bajkowania połączony z interdyscyplinarnymi warsztatami dla dzieci. Po prostu: dajemy wędkę, nie rybę.
MW: A co się dzieje z działaniami, które w Animatorni kiełkują?
PC: Budujące jest to, że wiele z pomysłów udaje się kontynuować. Iwona Cała, która robiła u nas projekt „Podwórko re:aktywacja” prowadzi cykl architektonicznych warsztatów współpracując z różnymi organizacjami czy instytucjami. Marta Pawlaczek kontynuuje cykl spotkań „Pogotowie Filozoficzne”. Gocha Pawlak zdobyła mini grant z Centrum Komunikacji Społecznej i właśnie zakończyła z dużym powodzeniem drugą edycję „Warszawy dla początkujących”. Krzysiek Kowalski, Michał Dąbrowski, Tomek Dubiel, Monika Kmita czy Ula Klimek rozwijają kolejne projekty artystyczne. W Warszawie pojawiają się kolejne sotkania dla dzieci oparte o wypracowaną przez nas formułę „Bajkowania”. Autorzy Videonotacji – czyli krótkich etiud dokumentalnych o Warszawie i uczestnicy „Przedszkola Filmowego” [organizowanego z Wajda Studio -przyp. Red] reprezentowali w tym roku pokolenie twórców D.I.Y. na międzynarodowym festiwalu filmowym w Amsterdamie (IDFA). Ewa Majdecka i Olga Mickiewicz właśnie zakończyły „Projekt Warszawianka”, który zrealizowały dzięki nagrodzie zdobytej za „Marsz na trawę” rozwijany w ramach naszego Laboratorium Animatorni.
MW: Lista jest rzeczywiście długa. Teraz pozostaje tylko pytanie co dalej?
PC: Formalnie w tym roku kończymy realizację projektu. Uważamy, że to był udany pilotaż. Chcemy wrócić w nieco zmodyfikowanej formule.
MW: Wrócić?
PC: Do tej pory nasze działania wspierał Urząd Miasta Stołecznego Warszawa oraz Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W tym roku to wsparcie się kończy. Będziemy startować w konkursie. Od jego wyników będzie sporo zależało. Szukamy również innych możliwości rozwijania naszych działań i zapewnienia im minimalnej stabilności. Od tego roku mamy status organizacji pożytku publicznego. Możemy więc zbierać środki na naszą działalność statutową. Wierzymy w ideę crowd fundingu [społeczne finansowanie]. W tym roku chcemy zbierać na stypendia dla młodych twórców. Naszym wielkim marzeniem jest uruchomienie pierwszego w Polsce alternatywnego studia produkcyjnego. Inicjatywę nazwaliśmy Spółdzielnią Młodych Twórców. Uruchomimy na większą skalę to, co działa już teraz. Jeśli ktoś ma pomysł na film, cykl fotografii, fotokast – może przyjść do nas i dostać mini budżet na jego realizację, wsparcie sprzętowe, możliwość profesjonalnej konsultacji. Chcemy stworzymy inkubator pierwszych, autorskich projektów dokumentalnych.
MW: Czyli plany na kolejne lata są? Animatornia nie zniknie z kulturalnej mapy Warszawy?
PC: Już dziś mogę obiecać, że chcemy działać dalej.
więcej: www.animatornia.e.org.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz