11 paź 2010

Seniorzy w akcji - wyciągamy pomysły chowane „do szuflady”


Zapracowujemy na swoją starość. Jeśli byliśmy aktywni i ciekawi świata w młodości, to i wieku dojrzałym tacy pozostaniemy. Na emeryturze warto wyciągnąć z szuflady listę marzeń i niezrealizowanych pomysłów – wyznaje Beata Tokarz – Kamińska, koordynatorka programu „Seniorzy w akcji”.

Redakcja Międzypokoleniowa: Jesteś młodą osobą, i zajmujesz się programem adresowanym do osób starszych. Co Cię do tego skłoniło?

Beata Tokarz-Kamińska: Siedem lat temu, kiedy zaczynałam angażować się w projekty społeczne trafiłam do Akademii Rozwoju Filantropii, gdzie postawiono ciekawe pytanie o aktywność osób po 55 roku życia. Stwierdziliśmy wtedy, że jest niewiele dostępnych informacji na ten temat. Z wykształcenia jestem socjologiem, dlatego pierwsza rzecz, w którą mocno się zaangażowałam to badania gromadzące informacje na temat aktywności seniorów na poziomie lokalnym. Sprawdzaliśmy jak działają kluby seniora, z jakich środków są finansowane, z czego seniorzy mogą w nich korzystać. Dostaliśmy ponad 300 zgłoszeń różnych inicjatyw, a około 70 z nich postanowiliśmy odwiedzić osobiście i przyjrzeć się im bliżej. Badania wspominam jako fascynującą podróż pełną spotkań z ludźmi, zdeterminowanymi do tego, żeby działać. Myślę, że właśnie wtedy połknęłam bakcyla. Znalazłam swoją terra incognita.

RM: Prowadzisz program „Seniorzy w akcji”, w którym promujesz ideę działań międzypokoleniowych. Dlaczego ten obszar uważasz za szczególnie ważny?

B.T-K.: Budowanie działań międzypokoleniowych i doprowadzanie do autentycznego spotkania młodych i starszych jest bardzo trudne. Rzadko udaje się wyjść poza stereotyp, w który wtłaczani są i starzy i młodzi. Starsi ludzie narzekają na „dzisiejszą młodzież”, bo jej nie znają, bo nie mają z nią żywego kontaktu. Jednocześnie obserwując „poznawanie się bez uprzedzeń” doświadczyłam wielu ważnych i wzruszających momentów. Jestem dumna, kiedy w ramach naszych projektów starsi i młodzi uczą się siebie nawzajem. Tworzą partnerskie relacje.

RM: Jakie projekty przełamują stereotypy dotyczące współpracy grup w różnym wieku?

B.T-K.: Po pierwsze takie, w których żadnej ze stron nie została przypisana określona rola. Nie dobrze, kiedy już na samym początku wiadomo, że na przykład seniorzy mają się opiekować młodszymi i przekazywać im wiedzę. Dobry projekt międzypokoleniowy nie powinien definiować ról obu stron, powinien wykraczać poza utarte ścieżki. Osoby starsze w takim projekcie powinny mieć zapewnioną przestrzeń do eksperymentu, podjęcia wyzwania i do doświadczenia czegoś zupełnie nowego. Młodym natomiast warto stworzyć możliwość wykazania się odpowiedzialnością i pogłębiona refleksją na jakiś temat. Dobry projekt międzypokoleniowy powinien być ciekawą przygodą niezależnie od wieku. Nie ma tutaj miejsca na „poświęcanie się”, czy „uczestniczenie z obowiązku”. Dlatego zawsze warto zadać sobie pytanie: „Czy to jest ciekawe, atrakcyjne dla młodzieży, jakie korzyści z tego wyniesie?” i odwrotnie „Czy to jest ciekawe dla starszych, w jaki sposób skorzystają z tego projektu?”. To jest najlepszy test. Tylko obustronne korzyści, jakkolwiek je określimy, pozwolą na autentyczną radość z bycia razem. Takie nastawienie sprawia, że znajomości i przepływ energii między starszymi i młodszymi mogą trwać długo po zakończeniu projektu.

RM: Zgodnie z hasłem „Świat zmieniają ludzie z pasją” program „Seniorzy w akcji” wzmacnia kompetencje i pokazuje nowe metody działania liderom 55+.

B.T-K.: Czujemy, że starsi liderzy, z którymi pracujemy potrzebują uwagi szczególnie na etapie planowania swoich pomysłów. Często realizowane w ramach „Seniorów w akcji” projekty są ich pierwszymi wyzwaniami menedżerskimi, czy organizacyjnymi na tak dużą skalę. Podejmując działania na rzecz najbliższego otoczenia muszą nauczyć się jak budować projekt społeczny, jak zarządzać budżetem, jak wyznaczać sobie cele i jak skutecznie je osiągać. Niestety dosyć często pokutuje przekonanie, którego początków możemy szukać w PRLu; że praca społeczna to coś bezsensownego, do czego było się zmuszanym. Stąd tak ważne jest pokazywanie współczesnego odczytania bycia obywatelem, aktywnym mieszkańcem, osobą zaangażowaną w życie społeczne.

RM: Pomagacie starszym liderom pokonać drogę „od pomysłu do projektu”?

B.T-K.: Właśnie po to stworzyliśmy cykl warsztatów. Inspirujemy, pokazujemy przykłady udanych działań. Wzmacniamy umiejętności dotyczące konkretnych narzędzi związanych między innymi z filmem, fotografią czy teatrem. Podpowiadamy jak pozyskiwać partnerów projektu, jak współpracować z mediami, jak zarządzać procesem w grupie. Najważniejsze jednak dla nas jest wspieranie i wzmacnianie liderów w momencie planowania projeku, bo dobrze przemyślane działanie ma większe szanse powodzenia.

RM: W tym roku proponujecie między innymi warsztat z zakresu diagnozy potrzeb lokalnych? Do czego umiejętność badania otoczenia może być przydatna Waszym liderom?

B.T-K.: O diagnozach zaczęliśmy myśleć, ponieważ wiele projektów, które do nas zgłaszano mimo ogromnego potencjału pomysłodawców; było oderwanych od rzeczywistych potrzeb grup, do których je adresowano. Doszliśmy do wniosku, że projekty, które rodzą się w wyniku obserwacji i bezpośredniego kontaktu z przyszłymi uczestnikami są po prostu bardziej skuteczne.

RM: Na przykład?

B.T-K.: Na przykład senior, który chciałby zrobić coś dla domu opieki społecznej powinien najpierw się tam wybrać. Poznać jego mieszkańców, personel, zbadać specyfikę. Stworzyć zespół, który będzie zastanawiał się jakie tam są potrzeby i w jaki sposób wyjść im naprzeciw. Działania międzypokoleniowe najlepiej zaplanować wspólnie. Projekty wymyślone przez młodych dla starszych (i odwrotnie) bez rozpoznania wzajemnych potrzeb najczęściej się nie sprawdzają. Rozmijają się z rzeczywistymi oczekiwaniami uczestników. Warto spotkać się i wspólnie przedyskutować pomysły na działanie, zebrać uwagi i propozycje.

RM: Zachęcacie do pogłębiania refleksji na temat podejmowanych przez liderów działań?

B.T-K.: Zdecydowanie. Chcielibyśmy, żeby projekty rozwijały się nie tylko podczas warsztatów, które proponujemy, ale także po ich zakończeniu, kiedy uczestnicy wracają do siebie. Zaprosiliśmy socjologów, którzy będą mogli odwiedzać naszych liderów i wspierać ich już na miejscu. Chcemy wyposażyć uczestników naszego programu w proste narzędzia, pomocne przy zbieraniu i analizowaniu niezbędnych informacji. Zresztą, diagnoza potrzeb może sama w sobie być ciekawym doświadczeniem. Nie koniecznie trzeba zamieniać się w ankietera - raczej animatora i obserwatora, który rusza w miasto z notesem, dyktafonem i aparatem; który rozmawia z ludźmi, pyta, zauważa, notuje i wyciąga wnioski. Można stworzyć na przykład mapę miasteczka i prosić mieszkańców o zaznaczenie miejsc, które uważają za przyjazne lub miejsca, do którego chcieliby przyjść na wystawę. To może być nie tylko potrzebne, ale też bardzo przyjemne badanie.

RM: Jakie wyzwania stoją przed "Seniorami w akcji" w najbliższym czasie?

B.T-K.: Prawdziwym wyzwaniem jest włączenie większej ilości mężczyzn do działań w ramach programu. Panowie w wieku emerytalnym mniej angażują się w działania społeczne. Po 55 roku życia bardziej aktywne stają się kobiety. Świetnie jeśli uda nam się to choć trochę zrównoważyć. Ogromnym wyzwaniem, które postawiliśmy sobie już na początku pozostaje próba odczarowania starości postrzeganej jedynie jako czas wycofania i odpoczynku.

RM: Realizując „Seniorów w akcji” sama w pewnym sensie bierzesz udział w projekcie międzypokoleniowym. Powiedziałaś, że ważna jest wymiana i to, że każda ze stron dostaje coś dla siebie. Co realizacja programu daje Tobie?

B.T-K.: Od osób starszych uczę się umiejętności patrzenia na życie jako na całość. Często wpadam w wir codzienności. Natłok pracy, obowiązków i rzeczy do zrobienia na jutro sprawia, że moją energię niepotrzebnie angażuje w detale. Dzięki temu, że mam kontakt ze starszymi, którzy potrafią się do tego zdystansować, którzy częściej rozmyślają o sprawach uniwersalnych, mobilizuję samą siebie do patrzenia szerzej niż w perspektywie tygodnia, czy miesiąca wypełnionego pracą. Uczę się spokoju, radzenia sobie z trudnymi sytuacjami. Myślę, że osoby starsze potrafią pielęgnować w sobie równowagę. To wynika z ich z doświadczenia i z faktu, że poradziły sobie już w niejednej sytuacji.

RM: Oswajasz się w ten sposób z myślą o tym, że sama kiedyś będziesz 55+?

B.T-K.: Pewnie tak. Zapracowujemy na swoją starość. Jeśli byliśmy aktywni i ciekawi świata w młodości, to i wieku dojrzałym tacy pozostaniemy. Na emeryturze warto wyciągnąć z szuflady listę marzeń i niezrealizowanych pomysłów. Rozwijając za młodu swoje umiejętności i pasje, przygotowujemy sobie dobry start na emeryturze. Nie boję się swojej emerytury. Wiem, że to jak będzie wyglądało moje życie na starość, w dużej mierze zależy ode mnie. Obserwując naszych liderów przekonałam się, że emerytura może być czasem aktywności i ekscytujących wyzwań. I to jest bardzo krzepiąca myśl.

****
Seniorzy w akcji” to ogólnopolski konkurs dotacyjny realizowany przez Towarzystwo Inicjatyw Twórczych „ę” ze środków
Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności.

Wspieramy działania międzypokoleniowe i aktywność osób starszych na rzecz otoczenia.
Partnerem programu jest firma EMPORIA. Dotychczas wsparliśmy 100 projektów społecznych prowadzonych przez animatorów 55+.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz