1 maj 2010

Pretekst do spotkania



Dobre zdjęcie to takie, które jest m o j e, które pokazuje to, co jest dla mnie ważne. Dzieci nie mają oporów, aby szukać i eksperymentować. Tworząc, podążają za swoimi potrzebami, chęciami i dziecięcą wyobraźnią. Jeśli pies, to z perspektywy trawnika, jeśli młodsza siostra to najlepiej włożyć jej aparat do wózka, jeśli mój dom to tylko z ulubionym miśkiem na progu.

Fotografujesz to, co chcesz i tak jak chcesz. To, co ci się spodoba. Albo jest brzydkie, albo wyjątkowe. To, co oglądasz na co dzień i to, czego wcześniej całkiem nie dostrzegałeś. Wolność w połączeniu z koniecznością wyboru – naciśnięciem migawki – dają razem sytuację wymagającą podjęcia indywidualnej decyzji – co i jak sfotografuję? To sytuacja, która otwiera i rozbudza – tym bardziej, że dzieci często jeszcze nie są obciążone estetycznym bagażem dorosłych uznającym za dobre tylko takie zdjęcie, które jest wyraźne i równe, z człowiekiem po środku i zabytkiem w tle.

Fotografia wcale nie uczy patrzeć – uczy dostrzegać. Aparat wiszący na szyi to pretekst do poszukiwania. Zaczynając od siebie i swojego podwórka, szybko okaże się jak wiele jest na nim rzeczy ważnych, wartych sfotografowania. Fotografowanie własnego miejsca, najbliższych ludzi, codzienności, ma nie tyle moc dowartościowywania, co uświadamiania wartości, która była w nich już wcześniej, ale ukryta pod codziennym pośpiechem, czy rutyną. Daje poczucie osobistej satysfakcji, a jednocześnie pozwala też dzielić się radością i dumą ze zrobionego zdjęcia. Z kolei wspólne oglądanie zdjęć – na przykład w formie wystawy na płocie sąsiada czy pokazu zorganizowanego w oparciu o trzepak, muzykę i pożyczony rzutnik – to okazja do zobaczenia tego, co najcenniejsze, bo nasze.

Fotografia także okazja do poznawania innych ludzi – zarówno tych bliskich, jak nieznajomych. Fotograficzny portret może stać się pretekstem do opowieści – o przeszłości, o pasji, o codziennej pracy, o marzeniach. Jego wykonywanie bywa sytuacją bardzo osobistą – wymaga wzajemnego zaufania, uczy odpowiedzialności. Młody fotograf robiąc zdjęcie listonoszowi, najstarszemu mieszkańcowi miasteczka czy najlepszemu przyjacielowi, zostaje wpuszczony do ich prywatnego świata, ma okazję otworzyć się na potrzeby, oczekiwania i opowieść fotografowanej osoby. W efekcie tego spotkania powstaje zdjęcie, które wracając do fotografowanego w postaci prezentu, czy jednej z fotografii prezentowanych na wystawie.

Fotografia nie jest już działaniem odświętnym. Szeroka dostępność aparatów i wszechobecność fotograficznych obrazów, w połączeniu z wciąż rozwijającymi się możliwościami Internetu, sprawiają, że konieczne staje się uczenie ich świadomego używania i odczytywania. Warto się zastanowić przy jakiej okazji tego typu praktyczną wiedzę i umiejętności można dzieciom przekazywać: czy tylko przez zajęcia dodatkowe skierowane jedynie do pasjonatów? Domy kultury i szkolne kółka zainteresowań, jeśli w ogóle oferują zajęcia fotograficzne, to raczej jako możliwość rozwinięcia hobby – stricte „artystycznego” – starszej młodzieży. Istnieją ciekawe projekty, inicjatywy skierowane do dzieci, opierające się głównie o kreatywne i świadome wykorzystywanie fotografii – jednak wciąż jest ich stosunkowo niewiele. Może warto byłoby pomyśleć o włączeniu działań związanych z fotografią do szkolnego programu zajęć plastyki, informatyki, wiedzy o społeczeństwie? A może aparat fotograficzny, jako narzędzie pomagające poznawać siebie i rzeczywistość, powinien być obecny w szkole i w przedszkolu od samego początku, twórczo towarzyszyć także najmłodszym? Samodzielne robienie zdjęć pomaga dzieciom oswoić wizualny charakter współczesnego świata. Uczy, że obrazów nie należy się bać, ani bezgranicznie im ufać, że warto używać ich jako narzędzia komunikacji, sposobu badania świata, wyrażania siebie i poznawania innych.

tekst: Agnieszka Pajączkowska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz